(08.06.2015) Niż dogonił nauczycieli
Od września w olsztyńskich szkołach będzie o 40 pedagogów mniej, choć jeszcze kilkanaście dni temu urzędnicy szacowali, że zwolnień nie będzie aż tak wiele. Powód ten sam od lat - niż demograficzny. Najbardziej odczuwalny jest w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych.
Dyrektorzy szkół do końca maja mieli czas na to, by przekazać gminie informacje dotyczące planowanych ruchów kadrowych i zwolnień nauczycieli. Liczba osób, które na pewno dostaną wypowiedzenia, zmieniała się do ostatniej chwili. Jeszcze kilkanaście dni temu urzędnicy olsztyńskiego ratusza szacowali, że po wakacjach nie wróci do szkół około 15 nauczycieli. - Ostatecznie zwolnionych zostanie 19 osób - mówi Mariusz Badura z ratuszowego wydziału edukacji. Oprócz tego ponad 20 osób, które mają taką możliwość, przejdzie na emeryturę.<
br />
Ale szkoły dalej żyją w niepewności. Wciąż trwa nabór do gimnazjów, liceum i szkół zawodowych i nikt jeszcze nie wie, ilu kandydatów wybierze ich ofertę. - Szkoła jest dla uczniów, ale ich brak odbija się także na nauczycielach, za których czuję się odpowiedzialna - mówi Jadwiga Kozak, dyrektorka Gimnazjum nr 5 przy ul. Konopnickiej.
Zwolnienia to efekt niżu demograficznego. Najmocniej daje on znać o sobie w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych. To właśnie w nich najwięcej nauczycieli straci pracę. W podstawówkach sytuacja jest dużo lepsza. Po reformie edukacyjnej obniżającej wiek szkolny we wrześniu w pierwszych klasach spotka się półtora rocznika dzieci. To siedmiolatki urodzone w drugiej połowie 2008 r. oraz - po raz pierwszy - cały rocznik sześciolatków. Ta fala większej liczby uczniów za kilka lat dojdzie do gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. Wtedy to one się ucieszą, a nauczyciele obawiający się o utratę pracy nieco odetchną.
Janusz Koziński, prezes Warmińsko-Mazurskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego, przypomina, że zwolnionych mogłoby być dużo mniej, gdyby gmina zmniejszyła liczbę uczniów w niektórych oddziałach. - To bardzo dobry sposób na utrzymanie pracowników. Poza tym przecież im mniej jest uczniów w klasie, tym większy jest komfort pracy - mówi. Dlaczego miasto tego nie robi? Odpowiedź jest oczywista i sam Koziński daje na nią odpowiedź. - Z powodów finansowych - mówi. Mariusz Badura przyznaje, że liczne klasy to dużo niższe koszty.
Zdaniem prezesa regionalnego oddziału ZNP sytuacja mimo wszystko w tym roku nie jest dramatyczna. - Zwolnienia są, ale i tak ich skala jest mniejsza niż w ubiegłych latach - ocenia. Wskazuje jednak na inny problem. Wielu nauczycieli, nawet jeżeli nie straci pracy, to będzie miało zmniejszoną liczbę godzin. A praca w mniejszym wymiarze to mniejsze wynagrodzenie.
Co robią nauczyciele, by nie dostać wypowiedzenia? Wielu z nich decyduje się na podnoszenie kwalifikacji i kończy studia podyplomowe. Bożena Kowalska, przewodnicząca oświatowej „Solidarności” na Warmii i Mazurach, uważa, że to dobre rozwiązanie. Wówczas mogą prowadzić lekcje nie tylko jednego przedmiotu, a to z kolei sprawia, że mniejsze jest ryzyko zwolnienia. Inaczej ocenia natomiast przekwalifikowanie się, do czego często są namawiani zwolnieni nauczyciele. Nie dziwi jej, że niewiele osób się na to decyduje. - Nie mają pewności, że po zmianie zawodu znajdą zatrudnienie - wyjaśnia.
- My zwolnień w tym roku nie planujemy. Raczej staramy się poszerzać kwalifikacje pracowników. Niedawno jednego z nauczycieli WF wysłałam na kurs informatyki - zdradza Jadwiga Kozak z „piątki”.
Z danych Miejskiego Urzędu Pracy w Olsztynie wynika, że najwięcej bezrobotnych nauczycieli to osoby, które skończyły pedagogikę przedszkolną, wuefiści, katecheci, poloniści, angliści i germaniści.
Źródło - Gazeta Wyborcza (08.06.2015) autor: Joanna Młotkowska
|
||||||
© 2014. Oddział Międzygminny ZNP w Mysłowicach. Wszystkie prawa zastrzeżone. |