(07.03.2015) 5 zł za 10-tygodniowy płód
Nie wpuszczają edukatorów seksualnych i walczą z gender. W Polsce jest już ponad 150 szkół i przedszkoli „przyjaznych rodzinie”.
Zaczęło się nieśmiało. Niemal rok temu ok. 20 szkół z powiatu wołomińskiego na Mazowszu, z inicjatywy tamtejszego starosty Piotra Uścińskiego z PiS, wpisało się na listę „szkół przyjaznych rodzinie”. 25 marca, w Dniu Świętości Życia, uroczyście odebrały antygenderowe certyfikaty przyznawane przez fundację Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny (CWIdŻiR). Zobowiązały się m.in. do „niepropagowania treści szkodliwych dla dzieci, kwestionujących biologiczną oraz kulturową stabilność ról płciowych kobiet i mężczyzn”. Patronatu akcji udzielił arcybiskup warszawsko-praski Henryk Hoser.
A ks. Mieczysław Stefaniuk z Zielonki mówił: - Pan Bóg przez Mojżesza kazał Izraelitom pokropić krwią wszystkie progi domów. Gdzie próg był skropiony krwią zwierząt, tam nikt nie umarł. Tam zostało uratowane życie. Wierzę, że i ten certyfikat uratuje szkoły, te domy wiedzy, dobrego wychowania oraz domy polskich rodzin.
Za rodziną, przeciw gender
Fundacja CWIdŻiR miała już wtedy doświadczenie w prorodzinnym certyfikowaniu. Podczas kampanii wyborczej do parlamentu w 2010 r. przyznawała certyfikaty Kandydat Przyjazny Życiu i Rodzinie. Dziś w parlamencie jest 70 certyfikowanych polityków. Głównie z PiS.
Przed rokiem na certyfikowanie szkół stanowczo zareagowała minister Joanna Kluzik-Rostkowska. Nie zagłębiała się zbytnio w samą kwestię gender, ale skrytykowała niejasny system finansowania zajęć, które trzeba było zorganizować, by certyfikat zdobyć. Kluzik-Rostkowska zażądała pilnej kontroli mazowieckiego kuratora oświaty. Karol Semik sprawdzał, z jakich pieniędzy szkoły chcą program finansować. A także czy dyrektorzy - podpisując deklaracje przystąpienia do programu - wiedzieli, jaki konkretnie program zaproponują uczniom. I czy rodzice znają jego zasady. W MEN dowiadujemy się, że część szkół wycofała się wtedy z inicjatywy.
Wydawało się, że pomysł upadł. Okazało się jednak, że w innych regionach Polski nabrał wiatru w żagle. Na liście „szkół przyjaznych rodzinie” jest już ponad 150 placówek - od przedszkoli po szkoły średnie, od Świnoujścia po Katowice. Najwięcej na Podkarpaciu i Mazowszu, czyli tu, gdzie silny jest PiS.
Centrum dopiero się rozkręca - w grudniu we Wrocławiu jego prezes Jacek Sapa mówił, że według jego szacunków do inicjatywy mogłoby przyłączyć się ok. 1,5 tys. placówek w całym kraju.
Breakdance i wiara
CWIdŻiR antygenderowym szkołom poleca „projekty edukacyjne” - warsztaty, wykłady i zajęcia - które mogą umacniać je w prorodzinnej działalności. Są wśród nich np. spotkania edukacyjne dla dziewcząt „Porozmawiajmy o tych sprawach”, ale też warsztaty „Nie idź na łatwiznę - breakdance - świadectwo wiary”, czyli połączenie zajęć tanecznych z panelem dyskusyjnym.
„Między wieloma kontuzjami spotkałem Boga i doświadczyłem Jego miłości. Tym świadectwem także pragnę się podzielić, ponieważ Jezus jest nieodłączną częścią tego, kim jestem, oraz tego, co robię” - pisze o sobie prowadzący Mateusz Godlewski. Ile kosztują takie zajęcia? 1000 zł plus koszt dojazdu. A co powinna przygotować szkoła? Wymagania nie są duże: to projektor z ekranem lub możliwość wyświetlenia obrazu na ścianie, tablica do pisania typu flipchart, a także markery.
Sprawdzamy dalej. Np. do przedszkolaków i uczniów klas I-IV szkoły podstawowej z województwa mazowieckiego adresowany jest projekt „Ja jestem”. Jaki jest jego cel? Zwrócenie uwagi dzieci na wartości życia ludzkiego, istoty miłości i rodzicielstwa. Autorzy zachęcają: „W tej chwili coraz częściej internet powoduje wczesną edukację, która całkowicie może „wykrzywić” obraz rzeczywistości w tej tematyce. Dlatego trzeba mówić wprost i bezpośrednio o pięknie ludzkiej miłości, przekazywaniu życia, pielęgnowaniu tego życia już od samego momentu poczęcia” - zachęcają autorzy.
Cena zajęć dla kilkudziesięcioosobowej grupy - 300 zł.
Dodatkowe koszty? „Dzieci po zajęciach dostawałyby model dziecka mającego 10 tygodni od poczęcia (zachowana waga, wielkość, kolor, wzrost) - będzie on znakomitą pomocą do dalszego podejmowania tematu przez rodziców - koszt modelu 5 zł”.
- Współpracujemy z autorami, którzy prowadzą na tyle godne polecenia zajęcia, że możemy je szkołom zarekomendować - słyszymy od Magdaleny Piskurowicz, koordynatorki projektu. Przedstawiłam się jako nauczycielka zainteresowana akcją. - Korzystanie z tych treści edukacyjnych, które można znaleźć na naszej stronie internetowej, nie jest naszym podstawowym celem. To jedynie propozycja dla szkół, które mogą się dogadać z autorem konkretnego projektu. O ile wiem, długich terminów nie ma i raczej nie powinno być problemu z wpisaniem się w terminarz - dodaje.
Fundacja wielokrotnie podkreślała, że za certyfikat nie trzeba płacić. A kto pokrywa koszty zajęć, które poleca? To indywidualna sprawa szkoły - pieniądze mogą np. pochodzić od rady rodziców, ale też od samorządu, jeśli ten - jak np. w Wołominie, gdzie rządzi PiS - zdecyduje się akcję wspierać.
Boska szkoła publiczna
Udział w podobnych programach nie jest obowiązkowy, więc kuratoria w praktyce nie mają nad nimi kontroli. Ich zadaniem jest sprawdzenie, czy szkoła wywiązuje się z realizacji podstawowego programu nauczania - kurator nie opiniuje programów, które szkołom oferują inne instytucje. W MEN usłyszeliśmy jednak, że po raz kolejny zajmą się sprawą antygenderowej listy. Bo o ile bez przeszkód mogą zapisywać się na nią niepubliczne szkoły katolickie, o tyle szkoły publiczne powinny przestrzegać świeckiego charakteru.
Z respektowaniem tego ostatniego MEN ma ostatnio trudności. Symbolem tego może być historia ze śląskiej wsi Golasowice, gdzie rodzice ucznia czwartej klasy poskarżyli się na to, że przed lekcjami odmawiana jest modlitwa.
- Są miejscowości, w których nie ma świeckich szkół - mówił „Wyborczej” Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. ZNP wyliczyło pod koniec lutego, że w Polsce ponad 2 tys. podstawówek może znaleźć się w rękach stowarzyszeń i fundacji, a wiele z nich to organizacje wyznaniowe. W statutach takich publicznych podstawówek już dziś można znaleźć zapisy związane z religią, np.: „szkoła kształtuje u uczniów świadomość, że zdrowie jest darem Boga i nie mamy prawa go niszczyć”. Nauczyciel ma podkreślać „duchowość wydarzeń, która polega na uznaniu, że każde wydarzenie pochodzi od Boga”. A wzorowe zachowanie dostanie uczeń, który „podejmuje wysiłek pielęgnowania więzi z Bogiem w codzienności poprzez kierowanie myśli ku Bogu, pamięć na obecność Bożą, podejmowanie aktów skruchy, wdzięczności, prośby”. Częstochowskie stowarzyszenie, które wpisuje Boga do statutów, prowadzi w całej Polsce już 140 placówek oświatowych od przedszkoli po szkoły ponadgimnazjalne.
Kluzik-Rostkowska podkreśla, że organizacja, która decyduje się prowadzić szkołę publiczną, musi to uszanować. - Bez względu na to, czy to stowarzyszenie katolickie, protestanckie czy muzułmańskie - dodaje.
Źródło - Gazeta Wyborcza (07.03.2015) Autor - Justyna Suchecka, Karolina Brzezińska
|
||||||
© 2014. Oddział Międzygminny ZNP w Mysłowicach. Wszystkie prawa zastrzeżone. |