(02.06.2015) Najważniejsza obietnica prezydenta Dudy
Kwestia wieku emerytalnego była jednym z najważniejszych tematów prezydenckiej kampanii wyborczej. Andrzej Duda już na początku swojej kampanii, w lutym br., zapowiedział, że przywrócenie wieku emerytalnego sprzed zmian wprowadzonych przez rząd Tuska będzie jedną z jego pierwszych inicjatyw ustawodawczych.
Prezydent Bronisław Komorowski, próbując ratować się przed porażką wyborczą, ogłosił projekt obniżenia wieku emerytalnego. Ale po przegranej od razu się z niego wycofał. Szkoda, że politycy pamiętają o tak ważniej dla ludzi sprawie dopiero podczas kampanii wyborczej... Po wyborze na prezydenta Andrzej Duda nie wycofał się ze swojej przedwyborczej obietnicy. Podtrzymuje zamiar obniżenia wieku emerytalnego sprzed nowelizacji podpisanej przez prezydenta Komorowskiego w 2012 roku.
Krętactwa Komorowskiego
„Nie ma potrzeby podnoszenia wieku emerytalnego, można stworzyć możliwość wyboru, na przykład łącznie z wyższą emeryturą” - zapowiadał Bronisław Komorowski podczas debaty z Jarosławem Kaczyńskim w czerwcu 2010 roku. Ale gdy został prezydentem, miał już inne zdanie na ten temat i 1 czerwca 2012 roku, mimo licznych protestów, podpisał ustawę podnoszącą wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn do 67. roku życia. Przy tak beznadziejnej służbie zdrowia, jaką mamy, przyszli emeryci, jeśli w końcu doczekają wypłat emerytur, nie będą zbyt długo cieszyć się świadczeniami z ZUS.
Ale po porażce z Andrzejem Dudą w I turze głosowania, chcąc przekonać do siebie wyborców przed II turą, Komorowski przedstawił projekt ustawy, zgodnie z którym na emeryturę może przejść osoba, która przynajmniej przez 40 lat płaciła składki emerytalne. Teoretycznie projekt pozwalał przejść na emeryturę osobom o długim stażu pracy. Oczywiście były to obietnice bez pokrycia. Zapewne nie zostałyby zrealizowane, gdyby Komorowski został ponownie wybrany na urząd prezydenta. Projekt ustawy został „niespodziewanie” ogłoszony po spotkaniu prezydenta z przedstawicielami Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych i Związku Nauczycielstwa Polskiego, tuż przed II turą wyborów. Kancelaria Prezydenta przekazała go do konsultacji społecznych do reprezentowanych w Komisji Trójstronnej central związków zawodowych, organizacji pracodawców oraz do ministra pracy i polityki społecznej.
Kiedy okazało się, że rodacy zdecydowali, że nie chcą, aby dłużej zajmował najwyższy urząd w państwie, Komorowski wycofał się ze swojej obietnicy. Powodem rezygnacji, jak podała w komunikacie Kancelaria Prezydenta, jest „krótki okres, jaki pozostał do zakończenia kadencji, oraz konieczność przeprowadzenia szerokich konsultacji publicznych i politycznych projektu ustawy”. Kancelaria podkreśliła, że wycofała projekt z konsultacji „z uwagi na wynik wyborów”, gdyż „prezydent RP nie powinien, jeśli nie jest to konieczne, podejmować istotnych decyzji w okresie, jaki pozostał do końca kadencji”.
PSL zmienia front
Jesienią odbędą się wybory parlamentarne. Polskie Stronnictwo Ludowe, ze względu na dużą liczbę działaczy i zdyscyplinowany elektorat, bez względu na sondaże przedwyborcze, w nowym Sejmie zapewne się znajdzie. Ale to nie znaczy, że nie zamierza powalczyć o dodatkowych wyborców. Dlatego przejęło projekt Komorowskiego dotyczący obniżeniu wieku emerytalnego. Posłowie PSL chcą, aby wyborcy zapomnieli, że to oni wspólnie z Platformą Obywatelską i Ruchem Palikota trzy lata temu przepchnęli w Sejmie podwyższenie wieku emerytalnego. PSL wykorzysta projekt Komorowskiego, ale będzie on bardziej szczegółowy.
Na projekt czekają związki zawodowe, które od kilku lat walczą o obniżenie wieku emerytalnego. Zdaniem wiceprzewodniczącej OPZZ Wiesławy Taranowskiej, projekt PSL może być propozycją dla ludzi ciężko pracujących, którzy rozpoczęli pracę bardzo wcześnie i nie mają już siły dopracować do wieku emerytalnego. 40-letni staż pracy pozwoliłby tym często zniszczonym ludziom odejść na emeryturę. Wiesława Taranowska oczekuje, że projekt ludowców będzie korzystniejszy dla przyszłych emerytów niż dokument opracowany przez Kancelarię Prezydenta Komorowskiego. Jej zdaniem, prezydencki projekt zawierał warunki niekorzystne dla tych, którzy dzięki długiemu okresowi pracy chcieliby odejść przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Według niej, niekorzystne było m.in. to, że osoba uprawniona do odejścia na emeryturę musiała spełniać warunek polegający na tym, że rozpoczęła pracę przed 20. rokiem życia. Jeżeli taki zapis wszedłby w życie, wcześniejszą emeryturę mogliby uzyskać jedynie absolwenci szkół zawodowych, ponieważ po ukończeniu technikum ma się ponad 20 lat.
Fatalne rozwiązanie
Przeciwko podnoszeniu wieku emerytalnego w 2012 roku protestowały różne środowiska. Wypowiadali się w tej sprawie ekonomiści, zwracając uwagę, że nie pomoże to uratować systemu ubezpieczeń społecznych w Polsce. Głoszone przez nich argumenty nie zdezaktualizowały się. Zdaniem Janusza Szewczaka, „dbając o nasze dobro mogli przecież pójść dalej i zaproponować 97 lat, wtedy problemu wypłacalności ZUS-u w ogóle by nie było. Można przecież wydłużyć jeszcze szkołę podstawową o 3 lata i liceum o 4 lata, wprowadzić podatek od pogrzebu. Już raz ta ekipa zapewniała nas o swej genialnej reformie emerytalnej tzw. II filara. To Premier Jerzy Buzek, minister Michał Boni i Donald Tusk byli gwarantami obietnic, że OFE zapewnią polskim seniorom wakacje pod palmami, a po 12 latach funkcjonowania tego genialnego ponoć, emerytalnego systemu kapitałowego, tzw. II filara, zanosi się raczej na II filar, ale pod Mostem Poniatowskiego. Emerytki z OFE średnio na łebka dostają od 57-100 zł i łamią głowę, jak żyć i z czego wyżyć”.
Szewczak dodawał: „Bez kompleksowej, przemyślanej, szczodrej, polityki prorodzinnej, znaczącej pomocy finansowej, bodźców ekonomicznych, podniesienia wynagrodzeń Polaków i polskich rodzin, żadna reforma emerytalna się nie uda, a kolejne kłamstwa, manipulacje, pozorowanie dialogu nie uratują systemu ubezpieczeń przed katastrofą”. Niezależny ekonomista zwracał też uwagę, że „podwyższenie wieku emerytalnego jest ceną, jaką polscy emeryci po raz kolejny mają zapłacić za błędy rządzących, za głupie i szkodliwe reformy. To małpowanie rozwiązań wprowadzanych i zapowiadanych w bogatych krajach UE, gdzie emerytury są 3-4-krotnie wyższe niż w Polsce, a mężczyźni żyją o 5-8 lat dłużej niż u nas”.
Niestety, takie głosy rozsądku nie wpłynęły na koalicję PO-PSL i prezydenta Komorowskiego, który podpisał ustawę o wydłużeniu wieku emerytalnego. Teraz najwyższy czas, żeby tę fatalną decyzję zmienić.
Źródło - Nasza Polska (02.06.2015) autor: Mateusz Rawicz
|
||||||
© 2014. Oddział Międzygminny ZNP w Mysłowicach. Wszystkie prawa zastrzeżone. |